W Galicii obracałam się w kręgu literaturoznawców i filozofów, nie dziwiło mnie więc jakoś strasznie, że znali (i nie tylko z nazwiska - kojarzyli niektóre utwory) Miłosza, Szymborską, Różewicza, Herberta, Zagajewskiego. Z prozy czytali Conrada (i wiedzieli, że był Polakiem, nawet znali jego biografię lepiej niż ja!), Mrożka, Gombrowicza, Schulza, Stasiuka "Opowieści Galicyjskie", stąd też u nich zainteresowanie polską Galicją.
Ale już w osłupienie mnie wprawił, jeden z Hiszpanów, gdy zapytał mnie o książkę "Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy" Sergiusza Piaseckiego (tytuł hiszpański "Enamorado de la Osa Mayor"). Więc, można natrafić na książki nie będące kultowymi w Polsce, o których nie było głośno ze względu na brak kampanii promocyjnych. Przyznaję, nie czytałam tej książki, ale to inspirujące, że obcokrajowiec może ci polecić jakieś dzieło krajowej literatury, o którym nawet nie słyszałeś.
A teraz, co mamy na półkach w księgarniach? Nieodmiennie przyciągają mnie półki z powieściami fantasy i ucieszyło mnie, że można zakupić Sapkowskiego. W jednej z księgarni, bodajże w http://www.casadellibro.com/ znalazłam cały cykl o Wiedźminie i jeszcze do tego dwa tomy Narrentum. Jeśli chodzi o S-F to tutaj króluje Lem. Ogromna ilość jego powieści została przetłumaczona na język hiszpański.
Z literatury najnowszej mamy Michała Witkowskiego "Lubiewo", tutaj "Lovetown", Jacka Dehnela "Lalę", przetłumaczoną jako "El Jardín de Lala", kilka książek Jerzego Pilcha i Marka Krajewskiego.
Spośród polskich reportażystów najbardziej znany jest Kapuściński. Oprócz jego książek, można jeszcze przeczytać "Gottland" Mariusza Szczygła.
Naprawdę byłam usatysfakcjonowana ilością polskich autorów (ich książek, nie ich osobiście) na półkach hiszpańskich księgarni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz