piątek, 24 stycznia 2014

Co przywieźć do Hiszpanii, jakie prezenty spodobają się Hiszpanom?

W końcu dopadła nas zima. (W końcu - tutaj nie znaczy "nareszcie"). Dla mnie mogłoby jej w tym roku nie być. Nie przepadam za sportami zimowymi, bo na stokach, czy na lodowisku jest tak zimno, nie mam dobrego krążenia krwi w organizmie, dlatego wolę te dnie spędzać z książką przy kominku, a najchętniej przeniosłabym się na te 3, 4 miesiące do ciepłej Hiszpanii.

Przyjmijmy, że już tam jedziemy. W takim razie, trzeba się do tego wyjazdu przygotować. Jeśli będziemy mieszkać u znajomych, czy w przypadku różnego rodzaju wymian szkolnych lub studenckich - u nieznanych nam wcześniej rodzin, powinniśmy coś ze sobą zabrać. Prezenty nie muszą być duże, lecz powinny być przemyślane i związane w jakiś sposób z naszym krajem.

Zacznijmy może od naszego narodowego dobra - wódki. Nie ma się co łudzić, tak już się Polska kojarzy; jako producent i konsument napojów wyskokowych. I dobrze, bo polskie wódki, mają renomę i są uważane za dobre jakościowo. Jeśli już chodzi o rodzaj, to nie polecam czystej wódki, no chyba że obdarowane towarzystwo będzie młode i skłonne do eksperymentów. Natomiast starsze osoby (i tu myślę nawet o trzydziestolatkach!) wódki raczej nie wypiją, no może jeden kieliszek, i to wcale nie "na raz". W Hiszpanii raczej nie pija się tego typu alkoholi, oczywiście ze względu na klimat. W gorące, upalne dni, nikt nie ma ochoty sięgać po mocne alkohole, a znowu zimy nie są tak zimne, żeby trzeba się było ratować czymś rozgrzewającym.

Z tego powodu, zawiozłam moim galisyjskim przyjaciołom Żubrówkę. Już na miejscu kupiłam sok jabłkowy i raczyliśmy się drinkami. Przypadły im do gustu, chociaż jeden z nich wolał Żubrówkę pić czystą, z kieliszka. Mogłabym to jeszcze zrozumieć, gdyby ją pił jak człowiek, a nie sączył! Cóż, twierdził, że tak pita smakuje jak likier. Co kraj, to obyczaj.
Oprócz Żubrówki, myślę, że sprawdziłyby się równie dobrze różne Krupniki, Żołądkowe Gorzkie, wódki smakowe i robione domowo nalewki: porzeczkówki, malinówki, wiśniówki, czeremchówki. To idealne alkohole do sączenia.





Zostałam też poproszona o przywiezienie Becherovki. Nie jest to polski alkohol, ale Czechy niedaleko i dostać go u nas o wiele łatwiej niż w Hiszpanii. W ogóle, gdy gdzieś wyjeżdżamy, myślę, że dobrym pomysłem jest zapytanie osób, do których się wybieramy, czy jest coś co się im kojarzy z Polską, co może już jedli/pili i im posmakowało lub coś, czego chcieliby spróbować
(Jak już jesteśmy przy alkoholu - w rozmowie z moimi trzydziestokilkuletnimi gospodarzami pojawił się temat "zgonu". Okazało się, że albo nigdy "zgonu" nie zaliczyli, albo zaliczyli raz i od tej pory przestali pić tak duże ilości alkoholu... Hm....)

Cały czas pozostając przy napojach, skierujmy swoją uwagę na herbaty. Owszem, w Hiszpanii pije się herbaty i można znaleźć je w sklepach, w supermarketach, ale na pewno nie w takiej ilości i tak różnorodne jak u nas. Półki z herbatami w Hiszpanii, przypominają nasze półki z egzotycznymi przyprawami. Praktycznie nie ma wyboru. Można kupić zwykłą herbatę, pewnie jakąś zieloną, herbaty typu relaksujące, czy odchudzające i napary z rumianku albo kopru. U nas, nawet w Biedronce, kupisz herbatę z trawą cytrynową, rozgrzewającą z miodem, cynamonem i goździkami, pu - erh, białą, z płatkami bławatka, z pomarańczą i wiele, wiele innych. Herbaty są dobre do przewożenia, bo są lekkie i, w zasadzie, niewiele może im się stać podczas podróży samolotem.


A do herbaty, dobrym dodatkiem będzie sok lub syrop malinowy. Kiedy w Polsce uczyłam jedną gimnazjalistkę z Hiszpanii polskiego, wszyscy oferowali jej herbatę z sokiem malinowym albo porzeczkowym. Była chłodna jesień, więc dziewczę zachwycało się tymi rozgrzewającymi sokami. Dla niej soki z tych owoców wydawały się niezwykle egzotyczne i wyrafinowane.

Jak już się napiliśmy, wypadałoby coś zjeść. Szczególnie najmłodszym można przywieźć w prezencie polskie słodycze - pudełko Kasztanków, czy Tiki-Taków zniknie w mgnieniu oka. Nawet słodycze, które zabrałam ze sobą na podróż, takie jak Pieguski czy czekolady, kiedy zostawiłam je we wspólnej kuchni cieszyły się powodzeniem.

Żałuję, że nie wzięłam ze sobą do Hiszpanii kiszonych ogórków. Moje towarzystwo, jeśli chodzi o jedzenie, było otwarte na nowości i ciekawe polskich tradycji. Pytali o najbardziej popularne dania, a że nie jadali mięsa, pomyślałam, że taka nowość by ich nie przeraziła.



Dla kobiet starszych, młodszych, w każdym wieku - biżuteria. Nawet nie koniecznie z bursztynem, chyba że ktoś mieszka na Wybrzeżu, lecz biżuteria znanych polskich firm, niemożliwa do zdobycia w Hiszpanii. Najbezpieczniejsze chyba będą bransoletki i wisiorki, bo kolczyki ktoś może nosić długie, ktoś woleć krótkie, ktoś sztyfty, a ktoś w ogóle ich może nie zakładać. Dobrze jednak znać wcześniej gust obdarowywanej osoby.

Świetnym prezentem dla osób lubiących czytać, będą książki polskich autorów przetłumaczone na język hiszpański. Na rynku pojawia się już coraz więcej takich pozycji, jednak nie są to tanie upominki. Za niektóre książki trzeba zapłacić ponad sto złotych. Ale uważam, że warto propagować polską literaturę, choćby takiego "Wiedźmina"

Rękodzieło, cepelia. Nam się to kojarzy trochę "wiochowato" i niemodnie. Natomiast moja znajoma Hiszpanka zachwycała się futrzanymi góralskimi bamboszami, haftowanymi serwetami, filcowymi lub robionymi na drutach torbami.


Co jeszcze? Niekoniecznie coś, z czym kojarzy się cała Polska, lecz Twoje miasto, region. Miasto, koło którego teraz mieszkam nazywane jest Miastem Szkła, mieści się tu huta szkła, muzeum i można kupić cudowne pamiątki ze szkła - pudełka na biżuterię, figurki, misy, ręcznie malowane bombki i najchętniej to je właśnie bym wzięła ze sobą jako prezent - gdybym jechała samochodem. Niestety choć latanie samolotem ma wiele zalet, to jednak o bezpieczeństwo delikatnego szkła należałoby się obawiać. 
(O proszę, nawet Krety malują u nas bombki choinkowe - źródło)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz