środa, 27 listopada 2013

Jak wyjechałam do hiszpańskiej Galicii

Przypadkiem i dzięki przyjaźniom.
Przyjaciółka mojej mamy, także nauczycielka angielskiego, spędzała u nas wakacje. Szlifowałam z nią mój hiszpański i tak, podczas jednej rozmowy, wspomniałam, że interesuję się poezją i literaturą, kiedyś wysyłałam moje prace na różne konkursy, a także publikowałam recenzje i wywiady.
Wtedy ona przypomniała sobie, że zna chłopaków z wydawnictwa http://axouxerestream.com/residencia-de-escritores/, którzy zapraszają na jeden miesiąc pisarzy i ludzi związanych ze sztuką do swojego domu. Mają oni przedstawić swój projekt, który będą realizować w czasie pobytu, a także przygotować jakieś warsztaty dla mieszkańców Rianxo.
I z miejsca zaczęła ten "szalony" pomysł realizować. Napisała do nich maila, następnie ja wysłałam swój projekt oraz notkę o sobie.
Od razu odpisali. Zareagowali entuzjastycznie. Chociaż mieli już zaproszonego pisarza z Wenezueli na listopad, doszli do wniosku, że mogą przyjąć dodatkową osobę. Jestem pewna, że to, co najbardziej ich zaintrygowało, to fakt, że mieszkam w Galicji. Chcieli poznać tę inną krainę o tej samej nazwie co ich region i sprawdzić, czy znajdziemy jakieś miejsca styczne.

                                          Jedna z wielu galicyjskich plaż, akurat w pochmurny dzień.

Jedynym moim zadaniem było przygotowanie dwóch dni zajęć z poezji dla czternastoletnich uczniów miejscowego instytutu. Resztę czasu mogłam poświęcać na co tylko chciałam - pisanie, czytanie, spacerowanie, zwiedzanie ciekawych miejsc, poznawanie nowych ludzi.
Wracając do Polski po trzech tygodniach myślałam o tym wszystkim co zobaczyłam i do jakich wniosków doszłam mieszkając w jednym domu z czwórką literatów i filozofów. Musiałabym pewnie opowiadać bite dwa dni, a i tak nie powiedziałabym wszystkiego. Tak narodził się pomysł stworzenia bloga o spotkaniach iberyjskich i iberoamerykańskich.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz